Właściwie nie wiem, kiedy to napisałam. Po prostu miałam taką chwilę natchnienia i o.
Jest takie coś.
Natomiast wiem dla kogo to napisałam.
Jak ja nie cierpię wierszy o miłości.
kocham te chwile gdy się uśmiechasz
i patrzysz na mnie z zachwytem
jakbym była ósmym cudem świata
gdy dotykasz moich dłoni
gdy krzyczysz i szepczesz
płaczesz wraz ze mną
nawet gdy kłamiesz
a twoje oczy pałają nienawiścią
tak potężną jak lew atakujący wroga
kocham chwile gdy mówisz
że nigdy nie będziemy szczęśliwi
a potem przychodzisz z różami
przepraszając za całe zło
kocham te chwile gdy razem
siedzimy na tarasie
z kubkami kawy w ręce
patrzymy się w przestrzeń
w nicość
nie wiedząc co jutro nas czeka
kocham te chwile gdy zasypiam przy tobie
kiedy kolejny dzień gaśnie
by nowy miał się pojawić
u twojego boku.
kocham te chwile gdy siedzimy w milczeniu
Gdy patrzymy się na siebie
i bez słów
tak zwyczajnie
bezgłośnie mówimy „kocham”
Tak. Wiersze o miłości są oklepane. Też ich nie lubię, jednak to zaskakujące, że prawie wszystkie, które piszę o niej są... Jeśli masz ochotę przeczytać, zapraszam do siebie. Twój bardzo mi się podoba. Może jeszcze wpadnę.
OdpowiedzUsuńhttp://czysta-kartka-papieru.blogspot.com/