Z dedykacją dla osób w moim wieku, które zaczynają swoje życie upijając się, imprezując i odchodząc od Boga. Niech Wasze życie znów stanie się wartościowe.
W naszej szarej strefie rzeczywistości,
w świecie, gdzie kryje się emocje
boimy się odezwać
ale lękamy się ciszy
jesteśmy pokoleniem pełnym sprzeczności
udajemy, że jesteśmy ze stali
choć po cichu pragniemy miłości
nie widzimy, nie słyszymy, nie czujemy
symulujemy obojętność,
chociaż płaczemy co noc
Twardzi jak skała, delikatni jak puch
z zaciśniętą szczęką kroczymy przed
siebie
niezależni wyznawcy szatana
co noc potajemnie modlący się do Boga
Fani alkoholu, narkotyków i fajek
dumni ze swego życia i czynów
Wolni gówniarze, udający dorosłych
Żałujemy, gdy zostajemy sami z nałogiem
Umieramy na raka w sterylnym szpitalu
W pustej białej sali z brudnymi ścianami
Nie chcemy zastanowić się nad sensem
życia
Odrzucamy ludzi, którzy żyją inaczej
Którzy wierzą że jest jakiś sens życia
Niszczymy największe wartości życia
i wiemy, że nigdy nie powrócą
Czytając ten wiersz, odnosze wrażenie, że ten zły świat próbował Cię skusić, ale się temu oparłaś, lub, masz znajomych którzy wg Ciebie sami się wyniszczają. Cenne przemyślenia, oby trafiły do kogoś, kto potrzebuje czegoś takiego usłyszeć.
OdpowiedzUsuń