Lata wśród kwiatów polnych,
takie wolne, piękne
delikatnie dotyka ziemi,
jakby szybowało,
uśmiecha się do słońca,
jakby się z nim przyjaźniło
szata jego biała
przy nocnym blasku księżyca
odbija się jakby srebrzana
jest takie cudne, ale nie da się złapać
mimo iż sięgam ręką,
ono ucieka ode mnie z uśmiechem,
jakby było piórkiem,
w końcu w nerwach wielkich,
pytam się pana pewnego:
"Cóż to takiego, co tak wesoło lata?
I wdzięczy się do słońca i księżyca?
Ale nie da się za nic złapać!"
pan znużony, smutny odpowiada leniwie:
"To szczęście świątobliwe,
ja także go nie złapałem,
bo tylko nieliczni na nie zasługują."
takie wolne, piękne
delikatnie dotyka ziemi,
jakby szybowało,
uśmiecha się do słońca,
jakby się z nim przyjaźniło
szata jego biała
przy nocnym blasku księżyca
odbija się jakby srebrzana
jest takie cudne, ale nie da się złapać
mimo iż sięgam ręką,
ono ucieka ode mnie z uśmiechem,
jakby było piórkiem,
w końcu w nerwach wielkich,
pytam się pana pewnego:
"Cóż to takiego, co tak wesoło lata?
I wdzięczy się do słońca i księżyca?
Ale nie da się za nic złapać!"
pan znużony, smutny odpowiada leniwie:
"To szczęście świątobliwe,
ja także go nie złapałem,
bo tylko nieliczni na nie zasługują."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz